Recenzja filmu

Terminator: Genisys (2015)
Alan Taylor
Arnold Schwarzenegger
Jason Clarke

Ludzie kontra cyborgi, epizod 5

Ze wszystkich trzech części wyprodukowanych po 2000 roku, "Terminator: Genisys" najbardziej zbliżył się do kultowych pierwowzorów i udało mu się po części zachować ich magię. Dziadek
"Terminator: Genisys (2015)" to film, na który z niecierpliwością czekali fani serii i Arnolda. Czy obraz Alana Taylora spełnił pokładane w nim nadzieje i wniósł coś nowego do tematu zmagań między ludźmi a maszynami?

Wszystko zaczyna się dość znajomo. Mamy Dzień Sądu i futurystyczne starcia Ruchu Oporu ze Skynetem, programem, który przejął władzę nad światem i wprowadził despotyczne rządy robotów. John Connor (Jason Clarke),  przywódca i guru ludzi, szykuje się do ostatecznego ataku, mającego raz na zawsze wyzwolić ludzkość spod panowania maszyn. Skynet jednak ma swoje plany i wysyła w przeszłość cyborga, żeby zgładził matkę Johna, Sarę Connor (Emilia Clarke). W ślad za nim udaje się prawa ręka Connora, Kyle Reese (Jai Courtney). Zaraz, zaraz, czy tego już przypadkiem nie grali? Zdecydowanie tak, gdyż "Genisys" pełnymi garściami czerpie z historii przedstawionych w "Terminatorze (1984)" i "Terminatorze 2 (1991)", po czym przeplata je i kształtuje na własny sposób. Otrzymujemy dzięki temu zupełnie nową historię, zbudowaną na koncepcji równoległych linii czasowych, która nadaje świeżości znanym już wydarzeniom. Nie jest to może szczyt możliwości scenarzystów, ale fabuła potrafi zaciekawić i czasem nawet zaskoczyć.

Nowej koncepcji towarzyszą też nowe twarze, a ze starej gwardii został tylko Arnold Schwarzenegger, który po latach powraca do swojej ikonograficznej roli i spisuje się w niej znakomicie. Jego działający bez emocji, lecz budzący sympatię cyborg nadal bawi i jest zdecydowanie najmocniejszym punktem filmu. Znana z "Gry o tron" Emilia Clarke jako nowa Sarah Connor radzi sobie całkiem nieźle. I choć postać zatraciła głębię psychologiczną, którą posiadała w drugiej części, młodzieńcza żywiołowość aktorki świetnie wpisuje się w nakreślone ramy fabularne. Najsłabiej wypada Jai Courtney, którego Kyle Reese jest trochę wyprany z emocji, ale też jakoś wybitnie nie przeszkadza, choć zdania w tym temacie będą pewnie podzielone.

Odniesienia do poprzednich części to ukłon w stronę fanów, swoista sentymentalna podróż w czasie, która z miejsca wprowadza kapitalny klimat i buduje naprawdę solidne fundamenty dla dalszej części filmu. Akcja od samego początku ma dość duże tempo i zwalnia w niewielu miejscach, nie brakuje też efektów specjalnych, będących już właściwie normą w wysokobudżetowych produkcjach. Mimo to, od czasu do czasu, gdzieś tam przebija nastrój starych filmów akcji z Arnoldem, które królowały w latach 80. i 90., wywołując uśmiech na twarzy tych, którzy na nich wyrośli. Twórcy filmu zadbali o to, by widz nie miał czasu się nudzić, ale nie ustrzegli się też pewnych błędów, jak choćby kiepsko poprowadzony wątek relacji między Sarą i Kylem, czy też pewne nie do końca wyjaśnione kwestie.

Ze wszystkich trzech części wyprodukowanych po 2000 roku, "Terminator: Genisys" najbardziej zbliżył się do kultowych pierwowzorów i udało mu się po części zachować ich magię. Dziadek Schwarzenegger dotrzymuje swej wielokrotnie wygłaszanej obietnicy "I’ll be back" i powraca z przytupem, serwując nam sporą dawkę dobrej zabawy. Filmowi nie udało się wprawdzie uniknąć wszechobecnej komercjalizacji kinematografii, lecz nie stara się też na siłę być ambitny. Warto więc przymknąć trochę oko, dać się porwać w wir wydarzeń i odnaleźć wspomnienie tego niepowtarzalnego klimatu, kiedy z zapartym tchem oglądaliśmy jak Matrix w "Commando (1985)", z pełną powagą i bez jednego zadrapania, eksterminował hordy przeciwników.

Jako niepoprawny fan Arnolda wyszedłem z kina zachwycony, co też odbiło się trochę na ocenie. Patrząc bardziej obiektywnie, nowy "Terminator" to dobra fantastyka z dużą ilością akcji i humoru, ale nie wyróżniająca się niczym specjalnym na tle innych produkcji. Dlatego też, ci, którzy nie patrzą przez pryzmat sentymentu, spokojnie mogą odjąć 1-2 oczka od oceny.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdyby w 1984 roku James Cameron nie podjął się realizacji niskobudżetowego filmu zatytułowanego... czytaj więcej
Dla wielu osób seria Terminator kończy się na drugiej odsłonie, który to również sequel w opinii... czytaj więcej
"Idź do kina, jeśli chcesz przeżyć… zawód roku" – taki slogan reklamowy idealnie pasuje do filmu... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones